Wydaje się, że wszyscy znają podstawowe aspekty ratownictwa morskiego. Wiemy o nie tylko formalnym ale przede wszystkim moralnym obowiązku ratowania życia na morzu. Taki obowiązek spoczywa na kapitanie jednostki, która może takie działania podjąć bez narażania na poważne niebezpieczeństwo własnego statku i swojej załogi.
Mamy więc określone w Prawie Morskim dwa warunki, które musi rozważyć każdy kapitan po odebraniu alertu wzywania pomocy przez inną jednostkę. Przypomnijmy jak taki sygnał dotrze na mostek innych statków.
W obecnie obowiązującym systemie GMDSS usłyszymy na początku sygnał dźwiękowy dobiegający z naszego odbiornika radiowego (UKF albo MF). Oznacza on wejście wiadomości na DSC (Digital Selective Calling), którą powinniśmy odczytać. Właściwie to musimy odczytać gdyż może to być informacja bardzo ważna.
To może być wiadomość o najwyższym priorytecie, czyli DISTRESS. Ktoś może wzywać pomocy. Jeśli tak będzie to odczytamy najważniejsze informacje: kto wzywa i najczęściej jeszcze z jakiej pozycji i co mu zagraża. Warto koniecznie zwrócić uwagę na czas nadania sygnału. Często niestety zdarzają się tzw „alerty błądzące”.
Jeśli jest to rzeczywiste i aktualne zagrożenie najczęściej (nie zawsze) nastąpi po chwili komunikat podany na fonii na kanale 16 (lub 2182 kHz na MF) poprzedzony trzykrotnym MAYDAY i rozpocznie się wkrótce korespondencja głosowa. W tym czasie sami musimy rozważyć czy możemy udzielić pomocy.
To wymaga analizy odległości do miejsca wypadku, naszej możliwej do osiągnięcia prędkości, warunków pogodowych, a także możliwości technicznych i personalnych naszej jednostki. Jeśli możemy, to musimy . TO JEST OBOWIĄZEK. Ale jak mamy się do tego zabrać?
Przede wszystkim nie potwierdzamy odebrania alertu na DSC. Alarm jest skierowany do Stacji Brzegowej (ma kontakt bezpośredni z SAR, czyli ratownictwem) z powiadomieniem wszystkich statków będących w zasięgu. My powinniśmy zgłosić się na fonii również do niej. Są nieliczne odstępstwa od tej zasady.
Za niewykonanie tego obowiązku jeśli istnieje realna możliwość ustanowiona jest odpowiedzialność karna. Jeśli w ocenie kapitana nie jest to możliwe powinien on wykonać odpowiedni wpis w dzienniku jachtowym wraz z uzasadnieniem.
Dalej akcja ratownicza zostaje przekazana jednostkom ratownictwa dysponującym odpowiednim sprzętem i wyszkolonymi to tego ludźmi. Zostaje wyznaczony dowódca i koordynator akcji, któremu wszyscy powinni się podporządkować.
Porozumiewa się on ze statkami, które odpowiedziały na wezwanie i może w pewnym sensie „zarekwirować” jednostki najbardziej do tego odpowiednie w danym przypadku. Statki pominięte mogą kontynuować swoją podróż zapisując ten fakt w swoich dziennikach.
Ratowanie życia ludzi na morzu jest nieodpłatne niezależnie od poniesionych kosztów.

g
Jest jeszcze kwestia „niewezwania, zbyt późnego wzywania” oraz rezygnacji z usług profesjonalnych ratowników (bezpłatnych) w sytuacjach mających znamiona zagrożenia życia ludzkiego na morzu. Może nam się wydawać, że taka akcja jest niemożliwa i rezygnujemy w oparciu o naszą wiedzę.
Tymczasem to nasza „wiedza” może być bardzo niepełna lub nieaktualna. Zastanówmy się uczciwie sami co wiemy o technikach, sprzęcie i możliwościach jakimi dysponują współcześni ratownicy morscy. A może powinniśmy się trochę tym zainteresować w dobrze rozumianej dbałości o bezpieczeństwo naszych załóg?
O ratowaniu mienia, holowaniu… wkrótce