5 Responses to “Prawo drogi. Taki sobie incydent”

  1. Dobroniak says:

    Przypomniało mi się takie zdarzenie:
    Kiedy w 2011 STS Fryderyk Chopin wracał z Kornwalii do Polski, za Kanałem Kilońskim nad ranem, za rufą pokazał sie chiński kontenerowiec. Z tego co pamiętam nazywał się chyba “Mandarin”. My płynęlismy pod żaglami (przynajmniej jednym), wspomagając się silnikiem. Z tego, co pamiętam, na autopilocie.
    Mielismy prędkość około 7 – 8 węzłów. Konternerowiec płynął oczywiście szybciej. Początkowo myśleliśmy, że kontenerowiec nas wyminie. Tak przynajmniej to wyglądało. Jednak w odległosci około 1 – 2 mil “wyrównał” kurs prosto na naszą rufę. Kapitan, który akurat był na mostku i już miał schodzić pod pokład, wrócił na mostek i próbował skontaktować się z załogą konternerowca. Nikt nie odpowiadał. My płynęliśmy swoim kursem, kontenerowiec coraz szybciej zbliżał sie do rufy. Zdążyliśmy wyłączyć autopilota ale nie było rozkazu, żeby wykonać jakikolwiek ruch kołem sterowym. W końcu po wezwaniach przez radio, na mostku przy szybie pojawiła sie czyjaś głowa i kontenerowiec gwałtownie skręcił w prawo. Kontenerowiec był naprawdę blisko – świadczy o tym fakt, że widzeilismy chińskiego marynarza na mostku bardzo dokładnie. Gwałtowny skręt kontenerowca był naprawdę “gwałtowny”, bo statek przechylił się tak bardzo, że pomimo wyładowania kontenerami, ukazała nam się spora część malowania kadłuba, która zazwyczaj jest niewidoczna 🙂
    Chopin w tym czasie niestety też odbił w prawo, jednak zachowanie kontenerowca spowodowało, że natychmiast oficer który stał na sterze dał lewo na burt. Skończyło się na tym, że “Mandarin” wyminął nas z dużą prędkością, a Chopinem pobujało w wyniku dwóch następujących komend: prawo na burt a potem lewo na burt.
    Pytanie brzmi, kto w tej sytuacji miał pierwszeństwo i czy manewry i czynnosci były wykonane prawidłowo? Dodam jedynie, że po nieudanych pierwszych próbach nawiązania łączności radiowej, kapitan kazał użyć tyfonu.

    • Adam says:

      Tak, słyszałem o tym wydarzeniu. Nie wypada mi komentować wydarzeń na Chopinie, gdyż wielu ludzi jeszcze pamięta mój wieloletni z nim związek. Poza tym prawdopodobnie byli na burcie ludzie, którzy mnie znają. Na pewno można powiedzieć jedno: KAŻDY statek wyprzedzany ma pierwszeństwo niezależnie od rodzaju napędu. NAWET STATEK ŻAGLOWY gdy wyprzedza powinien tak manewrować, aby nie zmuszać statku wyprzedzanego do zmiany kursu lub prędkości.
      Jeśli tak się nie dzieje i wyprzedzany ma wątpliwości, to obowiązują go pewne procedury działania.
      Niedługo skończę posty tematycznie związane z meteorologią i zajmę się przepisami i procedurami. Wtedy nawiążę szerzej do omawiania takich sytuacji. pozdr.

    • juzek says:

      “Pytanie brzmi, kto w tej sytuacji miał pierwszeństwo i czy manewry i czynnosci były wykonane prawidłowo?”

      W przypadku ruchu samochodowego popularne jest powiedzenie “cmentarze są pełne ludzi, którzy mieli pierwszeństwo”.

      Moim zdaniem nie warto dochodzić, kto miał pierwszeństwo. Wiedząc, że kontenerowcami w sporej części sterują ludzie, którzy mają w nosie innych uczestników ruchu morskiego i traktują ich z pozycji własnego rozmiaru, żeglować tak, aby nie narazić własnej jednostki i własnej skóry.

  2. Roman says:

    Nieznajomość prawa drogi jest niestety często spotykana w naszym kołobrzeskim porcie. Wiele razy miałem do czynienia z brakiem wiedzy wśród kolegów skipperów w sytuacji np. wyprzedzania. Zapominają, że statek wyprzedzany ma bezwzględne prawo pierwszeństwa, ale ma również określone obowiązki – nie może zmieniać kursu i prędkości. Zdarza się również, że koledzy zapominają o udzieleniu pierwszeństwa statkowi płynącemu z ich prawej burty.
    Co do sytuacji na Szopenie, to wydaje mi się, że w tej sytuacji oficer wachtowy nie obserwował dostatecznie ruchu statków za rufą. Gdyby podjął w odpowiednim czasie decyzję zgodną z diagramem manewrowym Cockcrofta, a nie ufał w swoje pierwszeństwo, wówczas – przy zbliżania się statku z sektoru E, czyli z kierunku zawartego między kątem kursowym 150 i 210 st. – powinien wykonać zwrot w lewo o 30 st., a nie w prawo (Międzynarodowe prawo drogi morskiej – Wł. Rymarz, str.154 i 155. Chyba się lekko wymądrzam, ale niestety musimy pamiętać pływając po morzu, że nie należy zbytnio ufać innym, a szczególnie tym stojącymi za sterami wielkich statków.
    Pozdrawiam serdecznie.

    • Adam says:

      Cześć Roman
      Masz absolutną i bezwzględną racje. Nawet statek pod żaglami jeśli wyprzedza (a czasem zdarza się i tak; “coastery” nieraz są wolniejsze od żaglowca w dobrym wietrze) traci swoje prawo w stosunku do statku motorowego. Nie wiem dokładnie w którym miejscu odbyło się spotkanie Chopina z bratem większym, ale jeśli płynął na silniku to podejrzewam, że był na torze ograniczonym pławami granicznymi lub choćby środkowymi. Nie byłem tam więc nie mogę oceniać. Jednak należy też pamiętać, że usytuowanie statku na torze w pewnym stopniu ogranicza zastosowanie zaleceń wynikających z diagramu manewrowego Cockrofta. Jednocześnie obecność na farwaterze wprowadza konieczność stosowania się do odrębnych przepisów na nim obowiązujących. Tym bardziej, że mogli być w strefie rozgraniczenia ruchu.
      I jeszcze jeden punkt: diagram Cockrofta ” NIE JEST INTEGRALNĄ CZĘŚCIĄ Konwencji Colreg-74 (a więc nie jest też nakazem do wykonania). Jest tylko próbą uszczegółowienia zasad z niej wynikających. Jest sugestią działań statku zapobiegających sytuacji nadmiernego zbliżenia w warunkach “ograniczonej widzialności” dla statków posługujących się radarem. Pozdrawiam

Napisz komentarz